16 mar Fotografia noworodkowa. Czy światło błyskowe może zaszkodzić dziecku?
Być może wykonując fotograficzne sesje noworodkowe lub będąc dumnym rodzicem napotkałeś się na niepokojące opinie o szkodliwości błysku na oczy maleństwa. Jako odpowiedzialny fotograf postanowiłam dojść do sedna sprawy. W tym artykule dowiesz się skąd pochodzi mit i jaka jest prawda o szkodliwości lampy błyskowej.
Fotografia noworodkowa, moje doświadczenia z lampą błyskową.
W Anglii…
Mam ponad 10letnie doświadczenie w branży fotograficznej. Przez 5 lat pracowałam w Londynie, w kilku największych studiach dedykowanych rodzinom. Studia te miały już kilkunastoletnie doświadczenie, kiedy zaczynałam tam pracę. Przewijały się tam setki rodzin. Ja jako fotograf miałam po 8-10 sesji dziennie. Fotografów w ciągu dnia pracujących jednocześnie było czterech. Łatwo policzyć tą ilość ludzi. W Polsce nie spotkałam się jeszcze ze studio o takim charakterze. Pracowaliśmy zawsze na tych samych lampach, różnych firm, ale w zasadzie tego samego typu. Były to lampy studyjne, błyskowe. Nikt wtedy nie zająknął się o szkodliwości błysku. Gdyby jakiekolwiek dziecko zostało poszkodowane w Anglii, z winy lamp, na 100% mielibyśmy wytoczony proces. Szczerze mówiąc, gdy kończyłam kurs fotografii 10 lat temu na sopockiej uczelni, także nikt nie zająknął się o szkodliwości błysku.
W Polsce…
Pierwszy raz spotkałam się z tą opinią dopiero po powrocie do Polski, jakieś 2 lata temu. Sama myśl, że mogło być cień szansy na „uszkodzenie” maleństwa, przeraziła mnie. Od razu kupiłam lampę o świetle ciągłym. Lampa ta emituje światło o znacznie mniejszej sile i jak nazwa sama wskazuje, świeci ciągle. Dorosły człowiek, może w nią spoglądać bez specjalnego mrużenia oczu.
Emocje jednak trochę opadły i jako fanka jakości światła błyskowego, dodam, pochodzącego z lampy studyjnej (nie mylmy z lampą wbudowaną w aparat czy telefon), zaczęłam drążyć temat. Skąd wziął się mit o szkodliwości błysku? Czy to prawda? I czemu wykonując tyle sesji fotograficznych w Londynie, nie spotkałam się z tą opinią?
Lampa błyskowa a noworodki, mit obalony.
Muszę przyznać szczerze, że wykonuje sesje noworodkowe i uwielbiam je. Sesje noworodkowe, nigdy nie były jednak moim jedynym zajęciem. Najczęściej pracuje z dorosłymi, rodzinami i troszkę większymi dziećmi. Z ciekawości obejrzałam, więc kursy online najbardziej wziętych fotografów noworodkowych w Stanach. O dziwo! Wszyscy, używali lamp błyskowych jako głównego światła przy niemal każdej sesji. Zawsze używali go w zamkniętych studiach, porach wieczornych lub w pochmurnych dniach, kiedy nie było możliwości skorzystania z naturalnego światła dziennego. Dla niedowiarków, wystarczy wpisać w youtube „newborn photograhy lighting”. Jak myślicie co by się stało gdyby jakiś rodzic odkrył w USA, że jego amerykańskie dziecko zostało upośledzone przez fotografa?
Skąd zatem wzięła się ta okropna opinia?
Na polskich stronach, oprócz różnego rodzaju forum, nie znalazłam wiarygodnych informacji. Drążyłam, więc temat w angielskojęzycznej prasie. Otóż okazało się, że dyskusja rozgorzała po doniesieniach z Chin. Pewna para oskarżyła fotografa o to, że ich dziecko oślepło po sesji fotograficznej z użyciem lampy błyskowej.
Oskarżenia mocne, dotyczące już nawet nie noworodka a 3 miesięcznego dziecka ( czyli teoretycznie, mniej wrażliwego?). Nie jestem lekarzem, drążę temat dalej. Lekarze, szeroko komentowali te doniesienia. Twierdzili, że nie posiadając dokumentacji odnośnie tego konkretnego dziecka trudno im wydawać opinie. Sięgając jednak do swoich doświadczeń zachodni okuliści twierdzą, że nie ma jakichkolwiek dowodów na potwierdzenie zarzutów o szkodliwości lampy błyskowej na oczy niemowlaka.
„Mocne światło” nie tylko nie szkodzi a wręcz pozwala lekarzom na ustalenie czy dziecko ma wady wzroku. Po zastanowieniu się, każdy z nas na pewno pamięta takie testy u okulisty, który świeci nam latarką po oczach z odległości kilku centymetrów. Oczywiście nie jest to przyjemne badanie, może spowodować lekkie „zaćmienie” w oczach, trwa to jednak do kilku sekund i nie powoduje trwałych uszkodzeń.
O samym badaniu wzroku dzieci z użyciem błysku, tym razem z innej strony, „babymed.com”:
Fotografia noworodkowa a błysk, moje zdanie.
Teraz kilka zdań ode mnie jako fotografa. Światło błyskowe, może nam dorosłym kojarzyć się z czymś nieprzyjemnym. Głównie ze względu na nasze doświadczenia z lampami błyskowymi wbudowanymi w aparat. Osobiście nie lubię i nie używam. Chyba, że byłabym świadkiem popełniania morderstwa w nocy, na ulicy i miałabym przy sobie tylko goły aparat. Zdjęcie policyjne, lampa wbudowana do tego nadaje się świetnie.
Studyjne światło jest znacznie subtelniejsze. Po pierwsze, ustawia się je z boku lub wręcz za obiektem fotografowanym, nie ma więc tego efektu przywalenia pięścią w łeb, jak w przypadku lamp wbudowanych. Lampę również ustawia się w pewnej odległości, nie kilku centymetrów a minimum metra najczęściej 2-3 czy nawet 4. Po drugie, lampy studyjne używane są z różnego rodzajami modyfikatorami światła, czyli rozpraszaczami, softboxami, parasolkami itp. Zwiększając powierzchnię błysku, zmiękczają światło, które łagodniej otula modela. Właściwie ustawienie lampy i aparatu spowoduje, że nigdy osoba fotografowana nie będzie miała efektu „czerwonych oczu” znanego z lamp wbudowanych.
Są jednak osoby wyjątkowo wrażliwe na światło. Jest to fakt, bo spotkałam się z nimi i nie mam powodu aby im nie wierzyć. Zwykle dyskomfort, jest bardziej przez nie odczuwany gdy lampę użyje się w wyjątkowo ciemnych lub całkowicie zaciemnionych pomieszczeniach. W takich przypadkach możemy zapalić światło w pokoju, uchylić zasłony lub jeśli nie ma takiej opcji , odwrócić światło i odbić je od ściany lub sufitu. Moim zdaniem, w takich „jaśniejszych” warunkach powinno się także wykonywać sesje noworodkowe.
Porozmawiaj z rodzicami.
Osobiście nie namawiam do stosowania lamp błyskowych na siłę. Najlepiej porozmawiać z rodzicami i postarać się rozwiać ich wątpliwości. Przytoczyć fakty a nie mity. Jeśli rodzice nadal nie będą chcieli abym użyła lampy błyskowej, nie będę jej używać. Mam w obwodzie swoją lampę ze światłem ciągłym. Zauważyłam jednak, że pomimo tego co jest na niej napisane, czyli że świeci z tą samą barwą co słońce, niestety tak nie jest. Powoduje to, że tylko doświetlając dziecko lampą ciągłą, tworzymy na skórze dwa kolory, chłodniejszy i cieplejszy. Nie jest to efekt łatwy do usunięcia w edycji. Jeśli, więc jest możliwość skorzystania z samego naturalnego światła dziennego, korzystajmy! Dla mnie, naturalne światło, będzie zawsze najlepszym rozwiązaniem dla noworodka. Nie ze względu na szkodliwość, ale na sam fakt, że lampa błyskowa może obudzić niemowlę.
No właśnie! Czy wspomniałam, że na sesji noworodkowej, każdy fotograf stara się aby dziecko głęboko spało? : ) Oczywiście, z zamkniętymi oczkami? 😉
Małe podsumowanie:
Mały backstage:
Sorry, the comment form is closed at this time.